Wczoraj na tarasie składanie stołu do ping ponga, okazało się to trudne i skomplikowane, uratował nas elektryk, złota rączka. Ratował nas nie raz. Bardzo pasuje do niego określenie- poczciwy. Nie śmie nigdy brać wysokiego wynagrodzenia. Tak było i teraz. A składał go bite trzy godziny. Zobaczymy na ile ten zakup okaże się sensowny – to mój ból głowy, jak usportowić Antosia.
Dzisiaj u stomatologa – protetyka, kolejny człowiek poczciwy, poruszony, że widywał mnie w telewizji. Potem do Urzędu Kombatantów, bezboleśnie, potem chciałem do Czytelnika, ale nie dałem rady znaleźć miejsca. Coraz bardziej sobie cenię jazdy do miasta autobusem.
Jedziemy obejrzeć nową szkolę Antosia. Hol przypomina wnętrze starego urzędu.Bieda z tą szkołą. Nie stać nas na prywatną. A jak pozwolić się dziecku uczyć w takiej estetycznej rozpaczy.
Trochę ping ponga na tarasie. Daję na zachętę Antosiowi wygrać ze mną.