za późno się budzę, zawsze mam wtedy żal do siebie, co prawda niewielki.
Pusto mi w środku, redaguję „Opiłki…” Próbuję pisać monolog dziewczyny. Nazywam tą książkę „monolog”, bo ciągle nie mam tytułu na Jeszcze nie zdarzyło mi się, abym tak bardzo nie miał tytułu dla książki.
Z rodzina w indyjskiej restauracji, wieczorem z dziećmi na basen, oni pływają, więcej się bawią, jak czytam. Ratownicy zachowują się skandalicznie, sami się bawią jak dzieci, oblewają się wodą , ganiają się, puszczają sobie miniaturowego drona, który wygląda jak duży motyl, nie rzucają nawet okiem na baseny. To też wyjaśnia katastrofę smoleńską.